Menu Zamknij

Norton

Nie mamy dobrych wieści w sprawie Nortona…Wyniki badań w związku z jego kulawizną, raczej nie pozostawiają złudzeń, Norton ma w kościach nowotwór. Nie wiemy czy to zmiana przerzutowa, czy guz pierwotny. Przed nami bardzo trudna decyzja. Nortonowi nie pozostało dużo czasu. W tym wszystkim wielkim utrudnieniem jest w tej chwili stan prawny psa. Norton jest psem odebranym interwencyjnie. Sprawa została skierowana na Policję i równoczesnie czekamy na wydanie decyzji Prezydenta Rybnika o czasowym odebraniu psa. Norton nie ma czasu…jego właściciel nie fatygował się aby przeprowadzić porządną diagnostykę zwierzęcia, aby mu pomóc…czego można było się spodziewać, skoro nawet buda była w opłakanym stanie, a Norton marzł. Pomimo tej całej chorej sytuacji i procedur, które się toczą, nie pozwolimy aby Norton cierpiał i powalczymy o jego życie, czas jaki mu został. Dlatego podjeliśmy wraz z lekarzami weterynarii decyzję o operacji. Norton straci łapę, ale jest duża szansa, że dzięki temu zyska wiele miesięcy życia. To życie będzie dobre, jeśli nadal zostanie pod naszą opieką. Pomimo choroby Norton jest wesoły i ma apetyt:) Przytył i zaprzyjaźnił się z innymi psiakami. Zabieg będzie poważny, ale Norton nie ma już nic do stracenia, bo bez operacji skazany jest na ból i w tym wypadku jedynym humanitarnym wyjściem, jest eutanazja. Może wydawać się komuś, że lepiej dać mu odejść, bo niby te kilka miesięcy tylko itd. Jednak gdyby to Wam zadał ktoś pytanie, chcesz teraz zasnąć czy żyć jeszcze przez kilka miesięcy? Odpowiedź jest chyba oczywista..
Udostępnij:

Opis

Historia Nortona.

Jedna z interwencji, to kolejny dramat psa, kolejna sprawa kończąca się odebraniem zwierzęcia z fatalnych warunków i w fatalnym stanie zdrowia. Sprawa o tyle bulwersująca iż, właścicielem psa jest pedagog! Ktoś kto powinien reprezentować chociaż jakieś minimum empatii i reprezentować sobą jakieś wartości. Co mamy powiedzieć. Obraz sam mówi za siebie. Pies około 8 lat, kulejący. Za schronienie miała służyć dziurawa, sklecona z byle czego, buda, w której próżno szukać chociaż źdźbła słomy, dzięki której psiak mógłby się ogrzać w mroźne dni. Pod śniegiem masa odchodów. Pies cały w kołtunach, brudny i śmierdzący. Bez dostępu do wody. Pod skóra wyczuwalne żebra, kręgosłup…W tym stanie i w tych warunkach raczej nie miał szans na przeżycie tej zimy, ale może właśnie o to chodziło?Taka wdzięczność spotyka psa,który służy tylko po to, aby pilnować działki…w dniu dzisiejszym jego jego los się odmienił. Na miejsce wezwaliśmy Policję oraz Straż Pożarną, trzeba było przeciąć łańcuch. Psiak bardzo się cieszył na widok ludzi. Po uwolnieniu, chętnie przyjmował głaski od cudownych funkcjonariuszy Policji i Straży Pożarnej. On wiedział po co tam jesteśmy. Piesek od razu pojechał z wolontariuszkami do przychodni weterynaryjnej. Pobrano krew do badania. Przeprowadzono obdukcję. Na jądrze guz, zanik mięśni, arytmia serca, wychudzenie, kulawizna przedniej łapy. Psiaka czeka dalsza diagnostyka, aby wykluczyć przerzuty. Mamy nadzieję, że nie jest jeszcze za późno…Sprawa zostanie zgłoszona do Prokuratury. W tym miejscu ogromne podziękowania dla funkcjonariuszy Rybnickiej Policji oraz Państwowej Straży Pożarnej za pomoc, profesjonalizm i serdeczność. Podziękowania dla osób, które widząc całe zajście, podały naszym wolontariuszkom, gorącą herbatę na rozgrzanie. Bardzo dziękujemy.